I nie ma mocnych
Ekspert od win
06.10.2016

I nie ma mocnych

Autor posta Tomasz Kolecki
Tomasz Kolecki

0/10

Czasem tak się w życiu zdarza, wraz z kartkami z kalendarza, że przychodzą te jesienne, i zatrzymują się próby daremne… No dobrze – wystarczy tego mickiewiczowania. Trudno jednak nie zauważyć, że październik jest miesiącem, w którym studenci wracają na uczelnie, a ludność gremialnie rusza do aptek.

Katary, gorączki i inne atrakcje, nie tylko skutecznie odbierają ochotę na harce, lecz nawet na mały łyk białego i czerwonego. Bo po co? I tak nic nie czuć… Alkohol? Jest w rumie z herbatą i malinami… Próbowaliście kiedyś znaleźć smak wina zatykając nos? No właśnie. Nic. Pustka. Tylko alkohol, kwas, tanina, cukier, i inne elementy konstrukcji dają radę dać się złapać. Plus kolor, o ile nie oślepliśmy od napuchniętych chorobą powiek. Łza się w oku kręci, gdy przypomnę sobie ostatni, wygrany jakimś cudem, start w mistrzostwach Polski. Zero głosu, zero zapachu, prawie zero smaku – tylko wzrok i dotyk „na chodzie”. Wtedy udało mi się resztkami sił opisać degustowane w ciemno wina, tradycyjnie będące jedną z finałowych konkurencji, a jedno z dwóch nawet trafić co do ostatniej litery. Chianti Classico Riserva 2004, a Mandolas mnie oszukał, choć tylko w kwestii pochodzenia. Swoją drogą – on zawsze oszukuje, malując się na burgundzką modłę. Tak czy inaczej – katarzyński stan jesienny, to dobry moment na chwilę odpoczynku, refleksji i podsumowań. W tym roku, ilościowo wygrywają u mnie Sauvignon Blanc i Nebbiolo. W to pierwsze, raczej jeszcze długo sam nie wierzę…


Powiązane artykuły