Bij Mistrza?! Lepiej się napij…
Ekspert od win
30.09.2011

Bij Mistrza?! Lepiej się napij…

Autor posta Tomasz Kolecki
Tomasz Kolecki

0/10

Ludzka natura ma wiele zakamarków. Pięknych i mniej ładnych. Odgadnionych i tych skrytych głęboko. Z jednej strony potrafimy zachwycić się kudłatym maleństwem w zoo, a z drugiej, stojąc w korku, udawać, że nie widzimy innych, chcących włączyć się do ruchu….

Potrafimy całym tłumem wrzucać złotówki do skarbonek mimo mroźnego stycznia i jednocześnie zazdrościć bliźniemu byle czego, czego nie mamy, a co w pierwszym odruchu mieć byśmy chcieli. Przykładem idealnym są najlepsi producenci win. Dajmy na to taki Angelo Gaja, który krok po kroku odmienił oblicze Piemontu i który wprowadził Włochy na salony celebrytów winnego świata. Rzucasz w tłumie znawców tematu jego nazwisko i od razu część z nich się rozmarza, a część wydyma wargi i spieszy do społeczeństwa z oklepanymi sloganami: a to że drogi, a to że nadmiar tego lub tamtego, a to a tamto. Wystarczy jednak nieco mocniej pociągnąć ich za język i okazuje się, że większość z nich swoją opinię opiera na dwóch elementach – zasłyszanych opiniach innych „wielbicieli” i braku świadomości o faktycznym stanie rzeczy spowodowanym… brakiem okazji o poznania historii i idei Angelo i spróbowania jego win wreszcie. Pięknie… Nie ma co… A przecież to Gaja wprowadził najwięcej innowacji w winiarstwo Piemontu, wśród których należy wspomnieć fermentację malolaktyczną, francuskie odmiany winorośli i starzenie win w małych francuskich barriques. Ze wszystkich tych zdobyczy garściami korzystają inni producenci, którym wszak tego nie mamy za złe… Wręcz przeciwnie!

Niedawno gościła w Polsce Valentina Montanari, która poprowadziła kilka spotkań, w czasie których przybliżyła dzieje firmy i win pod banderą Gaja. Mieliśmy rzadką okazje degustować Chardonnay Gaja&Rey, którego roczna produkcja 18000 butelek musi wystarczy na cały świat. I tu kolejny przykład klasy Gaja – pomimo wielokrotnie większego popytu i żądań ze strony rynku, zdecydowano utrzymać tak mała produkcję, jako że winnice, ż których zbierane są grona do kreacji tego cudeńka, są w stanie zaproponować  tylko tyle wina tej jakości. Zwiększenie areału upraw o inne parcele lub podniesienie wydajności, zniszczyłoby istotę powstania tego wina, tak ważnego dla Angelo. Wszak nosi nazwiska dwóch rodzin dzięki którym winiarnia jest tym, czym jest. Była też okazja poznać świetne, codzienne Sito Moresco, jakże odmienne od tradycji regionu i jakże doskonale wpisujące się w filozofię realizowaną z niebagatelnym sukcesem i wpływem na aktualne winiarstwo Piemontu. Cuvee Nebbiolo i odmian francuskich. Tym, którzy twierdzą, że Gaja sprzeniewierzył się historii i nie jej szanuje, kłam zadawało kolejne dzieło – Barolo Dagromis. Mając w sercu i w pamięci legendarne Barolo Sperss (Nostalgia), którego winnice zostały zakupione przez tęsknotę za produkcją win Barolo, a będące aktualnie, tak jak inne crus, klasyfikowane jako Langhe Rosso DOC, Angelo kupił w La Morra kolejną parcelę i z winogron w niej zebranych, w połączeniu w gronami ze Sperss w Serralunga d’Alba, tworzy swoje najnowsze dziecko w tej apelacji. Jako następne trafiło do kieliszków Brunello di Montalcino Rennina z posiadłości w Pieve Santa Restituta. Tak tak… To najnowszy projekt Angelo. Drugi już w Toskanii, po położonej w nadmorskim Bolgheri – Ca’Marcanda. Zresztą – Ca’Marcanda Promis już czekała w kolejce do poznania i oceny. Renninę pierwszy raz spotkałem będąc w Barbaresco, gdzie podczas degustacji w siedzibie (nota bene – tak jak pozostałe, grawitacyjnej) pokazano nam najnowszy jej, 2001 rocznik. Wtedy, jako młode wino, wręcz mnie przeraziła. Teraz miałem okazję próbować rocznika 2005, i jak sama Valentina przyznała, dużo w przerwie pomiędzy rocznikami zrozumieli i poprawili. Poprawili! Bardzo! Smukłe, pobudzające, żwawe, ale bez agresji i przyciężkawości, jak to się niestety wielu w tej apelacji potrafi przydarzyć w pogoni za międzynarodowym klientem. Bingo! A na koniec - „klasyk nad klasykami”. Barbaresco. Jedyne w kolekcji i jednocześnie znak rozpoznawczy i synonim win Gaja. Można by o nim pisać wiele, długo i kwieciście, lecz i tak nic nie zastąpi choćby jednego jego kieliszka. Namawiam! Przy pierwszej okazji. Jubileusz. Depresja. Wieczór w dobrym gronie. Nieważne… Sami znajdźcie powód, by siebie uhonorować…


Powiązane artykuły