Jubileuszowo i nietuzinkowo
Ekspert od win
02.11.2017

Jubileuszowo i nietuzinkowo

Autor posta Tomasz Kolecki
Tomasz Kolecki

0/10

Skoro mamy jesień, to musiało się to zdarzyć. Tym bardziej, że wszak niewiele ponad miesiąc temu, jako jeden z jurorów znów przez dwa dni siorbałem dziesiątki próbek kandydatów do medali.

Uroczysta gala, na której nimi uhonorowano zwycięzców, tym razem odbyła się po raz dwunasty, choć sama inicjatywa ma już lat piętnaście. Rzecz jasna idzie o kolację galową i nagrody Grand Prix Magazynu Wino. A kto miał ochotę, mógł wszystkich i wielu więcej win spróbować podczas największej degustacji w Polsce. I jest to fakt bez żadnego skrzywienia w stronę mitomanii i konfabulacji.

Kto wygrał tym razem? Pełna lista zwycięzców poszczególnych kategorii jest dostępna na stronie czasopisma. Zapraszam zatem do spojrzenia kto został blogerem roku, która restauracja tym razem ma najlepszą kartę wina, a który wine-bar zasłużył na miano best of the year. Tak samo, jako że miałem całkowicie innego kandydata, nie odniosę się do wyboru człowieka roku. Choć oczywiście szanuję wybór i uwielbiam wina laureata tej nagrody, to jednak ostatnie 365 dni przyniosły tyle unikatowych powodów, by móc jednak je dostrzec.

Z mojej perspektywy, tworzonej przez ostatnie naście lat, najfajniejszym aspektem wydarzenia były wina, które zwyciężyły, lub stanęły na tegorocznym podium. O ile szampany i Prosecco, pomimo licznej konkurencji zdominowały swoje kategorie win musujących metody klasycznej i innych, o tyle w bieli hegemonia Rieslingów została mocno zachwiana. Co ciekawe, spory udział w tej historii miały tak nie wiadomo czemu niedoceniane wina Chardonnay oraz portugalskie perełki. Także wśród win różowych przyjemną niespodziankę sprawiło wino polskie, zajmując drugą lokatę. W czerwonych (o niebiosa!) nie ma już żadnego prawie śladu po wynikach z przeszłości. Kategorię open co prawda zwyciężyło świetne Brunello di Montalcino, lecz ani śladu tak wielokrotnie nagradzanych Barolo. Co to może znaczyć? Po prostu w tym roku importerzy tych win chyba zaspali, tak samo zresztą jak specjaliści od Burgundii i Bordeaux. Za to specjaliści od win środkowoeuropejskich, portugalskich i hiszpańskich maja co świętować. I słusznie! Wina słodkie i specjalne nie sprawiły wielu niespodzianek, choć trzeba oddać, że zwycięskie Porto Tawny i Trockenbeerenauslese, ze zdziwieniem patrzyły na sąsiedztwo polskiego wina lodowego na najniższym stopniu „pudła”.

I tak oto, ten raz przeszedł już do historii. Historii, której kolejne rozdziały zostaną jeszcze nie raz dopisane. Oby! Bo jej akcja rozkręca się niemal jak w najlepszej powieści.


Powiązane artykuły